piątek, 2 października 2020

R-10 czyli cel gofry

Po wczesnej pobudce rozpoczęliśmy przygotowania do wyjazdu rowerami. Ponoć pełnia tuż tuż, może dlatego dzieci tak słabo śpią ostatnio, a może czują, że nasz urlop zbliża się ku końcowi. Może jedno i drugie. Ale cisniemy cytrynę ile się da i ruszamy w kierunku Piasków. Plan jest, że bez planu. Jak dojedziemy to dojedziemy. Może wrócimy na rowerach, a może autobusem po kampera, może stopem. Jak wakacje to wakacje.
Kubuś od początku chce jechać na swoim rowerze. Pedałuje aż iskry lecą. Zaczynamy przy parkingu przy plaży w Kątach Rybackich. Jadąc w kierunku miasteczka dojeżdżamy do ścieżki nordic walking i skręcamy w lewo. Jadąc tą ścieżką spotykamy nasz szlak R10. 
Nim jedziemy do Skowronek. Po drodze mijamy wielkie auto do przewozu drewna i panów ze służby leśnej. Czyżby to jeszcze drewno z wycinki pod przekop? W Skowronkach stajemy na przekąskę. Kubuś mocno się napracował i zasłużył na owocki. Wiadomo, w płynie 😉
Z nową energią ruszamy dalej. Dojeżdżamy do znaków informujących o objeździe. I tu niestety szlak prowadzi droga 501 w kierunku Piasków. Decydujemy się przymocować rower Kuby do przyczepki i z majdanem podjechać tą ruchliwą trasą. Okazuje się, że objazd spowodowany jest pracami przy przekopie. O rany, jaki to jest ogromny teren! Ile maszyn budowlanych!
Kiedy ponownie wjeżdżamy w las z przyczepki dochodzi nas: "Rodzice, mogę już sam jechać?" Ten to ma zapał. No nic, nie można go zdusic, a tylko podsycać. Zatrzymujemy się i wyciągamy rower z naszych mocowań na przyczepce. Kuba ponownie jeździe z nami - jak to mówi: "na wolności". Niesamowite, że jeszcze nie tak dawno siedział w wypożyczonych przyczepkach, albo foteliku z tyłu za Sławkiem. Teraz sam śmiga i jak się okazuje robi całkiem długie trasy. Kiedy on tak urósł, ja się pytam?! Przed Krynicą Morską docieramy do domku, który wydaje się nam znajomy. No tak to tutaj bawiliśmy się na Sylwestra 2017/18.
Przejezdzamy obok i znów wjeżdżamy do lasu. Kuba cały czas dzielnie na swoim rowerze. 
Naszym oczom ukazuje się morze i przez chwilę ścieżka prowadzi na wydmie z pięknym widokiem na plażę.
Zaraz za tym fragmentem ścieżka zmienia swój charakter i z utwardzonej leśnej ścieżki przybiera postać ścieżki z kamyków i żywicy. Mamy wrażenie jakbyśmy jechali po miękkiej poduszce. Kubuś już bardzo zmęczony, ale gdy proponujemy żeby wsiadł do przyczepki kilkukrotnie odmawia. No nic. To jedziemy dalej. Miłe jest to, że zarówno w górach, podczas wspinaczki, jak i przy okazji innych aktywności jak np. jazda na rowerze, mijani turyści zawsze się uśmiechają i zagadają miłym słowem Kubę. Najczęściej to słowa uznania, które dodają mu skrzydeł i pchają do dalszej walki o kolejne metry. Miło Was spotykać dobrzy ludzie 🙂
Na końcowych kilometrach Kubę zmotywowała zapowiedź gofrów w Krynicy Morskiej i tym o to sposobem nasz 4latek przemierzył 15 km na swojej czerwonej strzale. Dla nas wyczyn o jakim się nie śniło. Rośnie nam ten Syn jak na drożdżach, a podczas tych wakacji nabrał sił w nogach i nauczył się wytrwale dążyć do celu. Ekstra!
W nagrodę były gofry, ale niech Was nie zmyli że jeden goferek po takiej trasie wystarczy. Kuba wciągnął dwa 😝
Zdecydowaliśmy te że podjedziemy do centrum i Sławek wsiądzie w PKS i podjedzie po nas kamperem. Ania została więc z chłopcami przy molo w Krynicy Morskiej. 
Tak zeszło nam 1.5h. Potem umówiliśmy się ze znajomymi na obiad, w poleconej restauracji Four Winds w Piaskach. Po wspólnym posiłku zaprosiliśmy ich na nasze włości. Kuba dzielnie oprowadzal po naszym M. 
Dziś zielona noc. Śpimy w Rangórach pod Elblągiem. To był ekstra dzień. Na pewno wrócimy na tę trase rowerową, aby przemierzyć Mierzeję w całości. Może wiosną 🤗