Kładziemy chłopców spać a sami kupujemy bilety do Jaskini i do Zamku. Pokusiliśmy się też o audioprzewodnik. Bilet łączony kupujemy na konkretną godzinę. Przed wejściem musimy stawić się 30 min przed czasem.
Rankiem budzą nas parkujące auta. Jemy śniadanie i zaopatrzeni w ciepłe ubrania dla chłopców, ruszamy do wejścia. Kolejka nie jest długa. Jest także informacja aby się nie tłoczyć przed wejściem. Jest bardzo gorąco, a my mamy długie spodnie,.bo przecież na dole będzie zimniej 😂 nie jest lekko.
Pani skanuje nasze bilety i kieruje nas do odbioru audioprzewodnikow. Kupolidmy dwa, a Kuba w gratisie dostał jeden dla siebie. Ciekawi byliśmy czy mu się spodoba.
Po przejściu przez bramki udajemy się do kolejki, która zawozi nas w głąb jaskinii. Temperatura spada, a nam już zapiera dech. Jaskinia jest ogromna, formacje skalne przepiękne. Całość zwiedzamy z audioprzewodnikiem. Zawsze jest to loteria 50/50. Tym razem trafiamy. Kubę bardzo zaciekawia opowiedziana historia. Z powodzeniem wypatrywał kolejnych numerków do odsłuchania. Coś zwiedzania zajmuje nam około 2h. Po jaskinii poruszamy się w grupie. Jest zakaz z samodzielnego zwiedzania. Jaskinia jest największą jaskinią krasowa w Europie. Jest niesamowicie! Polecamy bardzo! Tomek zwiedza jaskinie u Ani na plecach. Podziwia formacje i zajada się przekąskami.
Zwiedzanie kończymy w sklepiku z pamiątkami. Kupujemy kartki ze specjalnymi znaczkami, które zostaną ostemplowane unikatowym stemplem z Jaskinii Postojnej. Chłopcy decydują się nie wysłać kartki sami do siebie. 😋
Droge powrotną pokonujemy znów w wagonikach. Opuszczamy przyjemny chłód i wychodzimy na niewyobrażalny skwar.
Wracamy do kampera. Podgrzewamy gotowe zupki, które przywiezlismy z Polski. Nie jestem pewna czy o tym wspomnialismy. Zdrowe i smaczn zupki do podgrzewania nabyliśmy w Rossmanie. Strzał w 10!
Po zupie wsiadamy do autobusu który podwozi nas pod sam zamek. Opłata to 1 Euro. Mniej stresu z podróżą kamperem bo wąskich, górskich drogach.
Na zamek również wchodzimy z audioprzewodnikiem. Tym razem już jest nowoczesniej. Nie musimy wybierać sami numerków, ale przykładając urządzenie do czytnika, urządzenie samo włącza odpowiedni numer przewodnika.
Zamek podobnie jak Jaskinia zrobił na nas ogromne wrażenie. Mnóstwo komnat, eksponatów. Można zrobić sobie zdjęcie z rycerzem oraz zadzwonić dzownkiem, aby nasze życzenie się spełniło.
Po powrocie do kampera, zbieramy mandżur i ruszamy w poszukiwaniu winnicy. Mamy chęć na nocleg w agroturystyce i skosztowaniu lokalnych specjałów prosto z piwniczki.
Poszukiwanie miejsca nawet z aplikacją park4night okazało się nie lada wyzwaniem. Odwiedziliśmy jedna winnice. Brak miejsc. Obdzwonislimy kolejne 2 - bez szans na nocleg. Najgorzej! W końcu bingo! Mamy to - jedziemy do winnicy Rouna. O raju, jesteśmy w raju!
Niestety nie zdążyliśmy już na degustację. Na otarcie łez kupujemy wino z lodóweczki, smażymy racuchy i robimy makaron z łososiem wędzonym. Jest bosko! Widok na góry, winnice. Pogoda cudna!
Podejmujemy decyzję że jutro jedziemy na pluski do miejscowości Koper i wracamy na 18 na degustację wina w Rouna w piwniczce. Dla każdego coś miłego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz