Nowy Rok spędziliśmy leniwie. Trzeba było zregenerować organizm po szalonej nocy. Proseco wypite tuż po północy smakowało wybornie i przywolalo wspomnienia z Włoch. :-)
Z Tylmanowej do Krakowa dostaliśmy się busem. Niby nasz pensjonat znajdował się na uboczu, ale był dobrze skomunikowany ze światem. Po dwóch godzinach byliśmy w Krakowie.
Nasz pokój był nieduży, ale zgrabnie zmieściła się w nim łazienka, toaleta i łóżko małżeńskie. Stwierdziliśmy że rozwiązanie idealne do akademików ;-)
Pod wieczór wybraliśmy się coś zjeść. Trafiliśmy na pyszna, włoską knajpke. Było super. Wystrój i jedzenie zwalalo z nóg.
Następnego dnia trochę powędrowalismy po Rynku, Sukiennicach, a z Wawelu zobaczyliśmy góry- Tatry. To chyba jakiś znak. Może urlop w tym roku w górach. Pomyślimy zobaczymy.
Teraz już wracamy Pendolino do Gdańska. Wieczorem leci Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia. Wieczór więc zaplanowany.
Wyjazd uważamy za udany. A góry zimą wydały nam się jeszcze piękniejsze. Do zobaczenia!
piątek, 2 stycznia 2015
Nowy Rok i czas powrotów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czekamy na Was.
OdpowiedzUsuńWażne, że wracacie zadowoleni i obyło się bez specjalnych niespodzianek.
Całuski.
Przydałaby się nazwa tej włoskiej knajpy ;)
OdpowiedzUsuńJa także uwielbiam wszystko co włoskie :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń