Dziś dopiero było pięknie. Po zabraniu majdanu i pysznym sniadaniu na naszym wypasiony kempingu ruszyliśmy w trasę. Google maps skłamał i tym razem i Tras A zajęła nam więcej czasu niż zakładaliśmy.
Wędrówkę zaczęliśmy o 14. Wejścia są na godziny i srogo płatne, ale warto :). W cenie są przeprawy łodzią i podróż kolejkami.
Kubuś był bardzo dzielny i z radością podziwiał jeziorka, rybki, góry i wszystko co można było zobaczyć. Nosidło i tym razem niezawodne. Wózkiem byśmy się sporo nadzwigali i tamowali ruch.
Zaczęliśmy od trasy A, aby finalnie zrobić B ;). Najpierw 1.5 h marszu wśród urokliwych jeziorek o nieziemskich kolorach. Tłumy ludzi nie pozwalały jednak na wędrówkę w warunkach które lubimy. Samotnie.
Kiedy skończyliśmy trasę A, postanowiliśmy ruszyć w kierunku statku, którym planowaliśmy dostać się na drugi brzeg. Ta łódka to nie byle co. Jesteśmy w parku więc wszytsko musi być ekologiczne. Nawet łódź. Pierwszy raz popłynelismy łodzią elektryczną :)
Potem podróż autobuso-kolejka. Krótki marsz i jesteśmy z powrotem.
Zdecydowaliśmy się odjechać trochę i poszukać czegoś konkretnego do jedzenia. To co wybraliśmy było drogie i niesmaczne. Nic dziwnego że Kuba nie tknal spaghetti a to może świadczyć o wyjątkowo paskudny smaku. Wszak makaron wchodzi zawsze i wszędzie, ale tam nie. Zniesmaczeni i głodni ruszyliśmy w kierunku wybrzeża. I tym sposobem z pomocą aplikacji Park4Night trafiliśmy do Sani, niewielkiego kempingu w miejscowości Brodarica. Postanowilismy zakotwiczyć tu na dłużej.
środa, 10 lipca 2019
Plitwickie jeziora
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z wiedzy którą posiadłam to widoki są tam bajkowe.
OdpowiedzUsuń