Po bajecznie
przespanej nocy i pożywnym, jedzonym na raty, sniadaniu, wsiedliśmy do auta i
ruszyliśmy do Wdzydz. Po minucie jazdy nasz synek usnął. No po prostu wspaniały
sposób! Tylko benzyna na dłuższą metę trochę droga... ;)
Na miejscu
Kuba w dyliżans i udaliśmy się do Kaszubskiego
Muzeum Etnograficznego! Nawet delikatnie po sezonie miejsce jest świetne.
Kilkadziesiąt różnorakich przykładów regionalnej architektury - chaty
robotników leśnych, dworek ziemianina, kościółki, szkoła.
Część z budynków była
otwarta i mogliśmy zobaczyć urządzone wnętrza np. pracowni rybaka czy stolarza.
Albo wejść do młyna holenderskiego. Lub też zobaczyć mały przegląd zabawek.
Świetnie!
Na koniec, korzystając z uprzejmości Kuby napiliśmy się jeszcze kawy
i zjedliśmy ruchankę - coś jak taki lokalny racuch.
Następnie
pojechaliśmy pod wieżę widokową przy Krzyżu Wdzydzkim. Szefuncio w chustę i
wdrapujemy się po schodach. Na górze świetne widoki, wspomagane opisanymi
zdjęciami panoramicznymi okolicy. Trochę się pogapiliśmy, trochę pośmialiśmy.
Strzeliliśmy fotkę na dowód, że Kuba nie ma lęku wysokości. I do tymczasowego
domu.
Ania z
Chłopakiem powylegiwali się dziś trochę w hamaku. Pogoda ponownie nam dopisała,
choć w cieniu czuć już nadchodzącą jesień. Zaraz obiadokolacja - może nawet
Kuba pozwoli nam zjeść ją razem i bez przerw. A może i nie... :)
No jak na swój wiek to Kubuś bardzo dzielnie znosi tę wyprawę. :-)
OdpowiedzUsuń"Kaszebszczy" okolice są dla Was bardzo przychylne. Pogoda i widoki (jak widac na fotach)super, buzie uśmiechnięte, no i Kubus bardzo dzielny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajnie. Blogie rodzinne wypoczywanie.
OdpowiedzUsuń