środa, 18 kwietnia 2018

Basening smażing

Po wczorajszej wyprawie, dzisiaj ponownie przeznaczyliśmy dzień na spokojny relaks i opalanie. Po śniadaniu wybraliśmy się na, krótki w założeniu, spacer. Trochę się jednak przeciągnął. Znaleźliśmy Kubie plac zabaw. Co prawda w tych realiach już przed południem część ze sprzętów jest tak nagrzana przez słońce, że Kuba mówił co chwilę tylko "Si!" i "Si!". Ale na zjeżdżalni jechał zawodowo! Oczywiście sam. Bo teraz to już wszystko jest "Sam!". ;-)
Po obiedzie poszliśmy na hotelowy basen.  Mama się trochę poopalała, tata trochę popływał, a Kuba by najlepiej cały czas skakał do wody. Chyba najlepszą zabawą było wskakiwanie z drabinki i wychodzenie po niej. Po to tylko, żeby znowu wskoczyć. :-)
Przed kolacją wybraliśmy się jeszcze na niepodległą plażę San Juan. Kuba ponownie pobawił się na placu zabaw, a później podziwialiśmy wielkie fale. Ocean nie był dziś zbyt spokojny, jak to na Atlantyk przystało. ;-)
Po kolacji pobiegliśmy obejrzeć zachód słońca. To nasz ostatni wieczór, więc chcieliśmy go wykorzystać. 
Jutro czeka nas pakowanie i wyjazd. Tak naprawdę cały dzień w podróży. Szkoda, że już wracamy. Ale coś czujemy, że jeszcze tu wrócimy. :-)




2 komentarze:

  1. Co dobre szybko się kończy, ale w domu tez jest fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda, ale widać, że jest do czego wracać. Miłego powrotu.

    OdpowiedzUsuń