Po obiedzie poszliśmy na hotelowy basen. Mama się trochę poopalała, tata trochę popływał, a Kuba by najlepiej cały czas skakał do wody. Chyba najlepszą zabawą było wskakiwanie z drabinki i wychodzenie po niej. Po to tylko, żeby znowu wskoczyć. :-)
Przed kolacją wybraliśmy się jeszcze na niepodległą plażę San Juan. Kuba ponownie pobawił się na placu zabaw, a później podziwialiśmy wielkie fale. Ocean nie był dziś zbyt spokojny, jak to na Atlantyk przystało. ;-)
Po kolacji pobiegliśmy obejrzeć zachód słońca. To nasz ostatni wieczór, więc chcieliśmy go wykorzystać.
Jutro czeka nas pakowanie i wyjazd. Tak naprawdę cały dzień w podróży. Szkoda, że już wracamy. Ale coś czujemy, że jeszcze tu wrócimy. :-)
Co dobre szybko się kończy, ale w domu tez jest fajnie.
OdpowiedzUsuńPrawda, ale widać, że jest do czego wracać. Miłego powrotu.
OdpowiedzUsuń