czwartek, 30 czerwca 2011

Przygotowania c.d.

Wczoraj spędziliśmy kilka godzin na obmyślaniu wyjścia na trasę, zaraz po przylocie do Dortmundu. Z pomocą przyszedł Google Maps.

Wyświetl większą mapę
To jest niesamowite, ze w dzisiejszych czasach możemy zobaczyć miejsce w które jedziemy. To bardzo pomocna sprawa.
Plan dotarcia na stację Westfalen jest krótki. Z lotniska w prawo, aż do salonu Opla, a potem przebijamy przez krzaki, docierając do celu tj. stacji :) O ile nie będzie płotu - plan idealny!
Udało nam się rownież obczaić najlepszą trasę do Amsterdamu. Jesteśmy pełni nadziei, że przemierzenie trasy około 250 km jak na niemieckie warunki to bułka z masłem i już tego samego dnia po lądowaniu, późnym wieczorem będziemy w Amsterdamie.
Kolejno trasa powiedzie nas do Brukseli, Paryża, Millau (najwyższy most na świecie). Na tym ustalenia się skończyły. :) Nie starczyło czasu, a i jak na Sławka to zrobiliśmy dużo. W ostatnim Jego poście mi posłodził, ale nie okłamał nikogo. Ja chyba najbardziej z podróży lubię planować, samą podróż :D !
Codziennie sprawdzamy też ceny biletów na samolot powrotny. Dopóki nie ustalimy jakiejś wstępnej wersji trasy, nie chcemy nic rezerwować na powrót.
Od Oli, mojej kuzynki, padła propozycja sprawdzenia połączeń promami z południa Hiszpanii, Tarify, do Maroka. Kusząca propozycja stanąć na ziemi afrykańskiej, co nie? Ale zobaczymy. Na razie znalazłam całodzienne zwiedzanie Tangeru, w cenie prom z Tarify do Tangeru i z powrotem, zwiedzaniem miasta zza szyby autokaru i obiad kuchni marokańskiej za 60 Euro. Cena nie zachęca, ale Afryka piękna i dzika czeka!
Więcej informacji w krótce ...

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Bilety na lot

Dziś zakupiliśmy bilety na lot z Poznania do Dortmundu :D . Chcemy uniknąć przebijania się trochę przez Polskę, a jednocześnie przyśpieszyć trochę zdobywanie Europy! Przez lekki dopalacz czasowy i odległościowy z pomocą samolotu, będziemy mogli spędzić więcej czasu w jakimś mieście, albo nadgonić ewentualną obsuwkę na trasie.
Wykorzystano materiały: screen z Google Maps, logo wizzair.com, logo pkp.pl
Do Poznania możemy dostać się dzięki hojności naszego PKP, ufff już sam kontakt z infolinią przyprawił mnie o ciarki, ale dałam radę. To niebywałe, że zwykły podróżny jest lepiej poinformowany od tych informatorów z infolinii. Koszt to całe 23 złote polskie. Koszt biletu lotniczego dla dwóch osób to 328.00 PLN ( w tym : Cena biletu- 68.00 PLN, Opłata za obsługę pasażerów- 70.00 PLN, Opłata za bagaże- 136.00 PLN oraz Opłata za rezerwację- 54.00 PLN).
Na głowę podróż z Elbląga do Dortmundu wynosi 187 zł. Magicznie piękna liczba :P
Vamos!

Taka podróż to nie hop-siup!

Dla wszystkich, którzy sobie myślą, że przygotowanie się do takiej wyprawki to kaszka z mleczkiem - pakujemy plecak i idziemy - muszę stanowczo zaprotestować! Zaczęliśmy dopiero ogarniać temat z Anią i już maluje się całkiem sporo smakowitych drobiazgów:

  1. Dokładny termin. Prawdopodobnie będziemy chcieli wystartować z Niemiec, po wykonaniu malowniczego przelotu z Polski samolotem którejś z tanich linii lotniczych. Wrócić również będziemy chcieli samolotem, co pociąga za sobą book'owanie biletów i precyzyjne określenie terminu, od którego nie będzie już później odwrotu.
  2. Trasa. Kilka wariantów na wypadek absolutnego zera problemów (mało prawdopodobne), małych problemików (nadal mało), dużych kłopotów (możliwe) i mega-poważnych tarapatów (zgodnie z regułami Murphy'ego - najbardziej prawdopodobne). Co by się nie działo - przecież trzeba zdążyć na samolot powrotny, a jednocześnie nie musieć siedzieć i czekać na niego w jakiejś zapysiałej hiszpańskiej wiosce.
  3. Noclegi. Gdzieś trzeba spać. W trasie nie ma problemu - weźmiemy namiot, palnik gazowy i jesteśmy urządzeni. Ale w miastach to inna sprawa. Trzeba będzie poszperać na CouchSurfing'u, wykopać spod ziemi starych znajomych albo udawać dawno nieznaną i zapomnianą kuzynkę pocioteczną od strony dziadka.
  4. Milion innych rzeczy i spraw, które w tej chwili wypadły mi z głowy.

Ania wręcz uwielbia wszystko przygotowywać, szukać, zapisywać, dzwonić i ustalać. Oczywiście, ja też pomagam, ale to głównie dzięki niej mamy wyjazdy przygotowane na poziomie międzynarodowej ekspedycji na Antarktydę. Czasem zastanawiam się, czy ta pierwsza faza w "plan & execute" nie sprawia jej największej frajdy ;) W każdym razie, sporo przed nami - w międzyczasie napiszemy o naszych postępach.

czwartek, 23 czerwca 2011

Pomysł na Gibraltar

Wczoraj podczas pysznego obiadku w elbląskiej restauracji "Pod Aniołami" Sławek wpadł na pewien pomysł. Dotychczas nasze plany wakacyjne ukierunkowane były na Rosję. Jednak koszta jakie są związane z taką wyprawą nas od tego odwiodły, przynajmniej na jakiś czas. Powstało hasło: "Jedźmy na Gibraltar!". Na razie kiełkuje on w naszych głowach. Klawiatura, aż pali się pod paluszkami, wciąż wyszukującymi nowych informacji :) Mam nadzieję, że się uda. Bardzo bym tego chciała, i może choć raz jako tako byłabym opalona przy mojej kasztanowej kuzynce.
Pozdrawiam,
Ania

Historii łyk :)

Jesteśmy parą ponad trzy lata. W trakcie tego czasu odbyliśmy szereg wycieczek. Postaram się w kolejności, w miarę, chronologicznej przybliżyć Wam historię naszych małych i dużych wojaży.
1. Kretowiny
2. Berlin
3. Spływ Wdą i Jura Krakowsko - Częstochowska (przemierzenie szlaku Orlich Gniazd)
4. Wilno
5. Wrocław, Nysa i Góry Opawskie
6. Praga i Góry Stołowe
7. Bornholm (rowerowa majówka)
8. cdn.

Tytułem wstępu

Witajcie!
Pomysł na bloga zrodził się w główce Ani ;) Sławek pewnie nigdy by się na coś takiego nie porwał. Pomyślałam, że blog to dobre miejsce, aby dzielić się z rodziną, znajomymi i innymi spragnionymi przygód, wieściami z krajowych i zagranicznych podróży. Zaczynamy...