środa, 17 maja 2017

U Franka z wizytą

Dziś przyszła kolej na Audiencję Generalną. Mieliśmy niemałe wątpliwości o której wstać. Jak skrzętnie odnotowaliśmy na blogu, przy naszej poprzedniej wizycie pobudka była o 5 rano. Hmmm... Tym razem stanęliśmy w kolejce półtorej godziny później, ale miejsca znaleźliśmy praktycznie w tym samym miejscu.
Drugim problemem był Kuba. Zdecydowaliśmy, że Ania dojdzie do nas tak, żeby Maluch nie musiał zbyt długo przebywać na gorącym placu. Martwiliśmy się jednak, że Ania może mieć trudności w pokonaniu wiecznie ruchomych barier i "włoskich" zasad bezpieczeństwa. Na szczęście to właśnie dosyć płynne reguły oficerów strzegących Placu św. Piotra i słodki bambinni pozwoliły jej do nas dotrzeć na czas.
Jak już wielokrotnie zostało udowodnione w trakcie tej wycieczki, nasz słodki bambinni to tak naprawdę kawał podróżnika. Ale nawet i jego złamał upał panujący w tłumie pielgrzymów. Dlatego po pozdrowieniu papy Franka, zabrał tatę w chłodny cień kolumnady, po czym zdrzemnął się. I tak właśnie minęło przedpołudnie. :)



Po lunchu w pobliskim bistro Luma (kelnerka okazała się Polką na przedłużonych, siedemnastoletnich wakacjach), dziadkowie udali się do Muzeów Watykańskich. Zaś rodzice skierowali kroki i kółka ku Villa Borghese. Tak, dzisiaj był kolejny parkowy dzień. Przy czym czasu więcej,  to i park musiał być większy. Był nawet staw z mnóstwem pływających i wygrzewajacych się żółwi. Co najlepsze, można było po nim popływać łódka. Z czego chętnie skorzystaliśmy.






Kuba poznawał śródziemnomorską naturę, na którą składają się patyczki, trawki i igiełki. A poza tym pozwolił nam się pobawić i go pobujać.



Na koniec dwie uwagi, którymi musimy się podzielić. Centrum Rzymu jest naprawdę niewielkie powierzchniowo. Dlatego w większości spacerujemy. Duuuuużo spacerujemy. Co jest miłe, bo często można po prostu napotkać na ładne obrazki. Jednak coś za coś. Włosi jeżdżą jak szaleńcy. I nic dziwnego, że w większości mają albo skutery, ale malutkie auta. Komunikacja prywatna w tym mieście to szaleństwo!
Po drugie - Kuba ma mocno rozregulowany harmonogram dnia. W domu śpi już nie rzadko o 19:00. Tutaj o 20:30 dopiero zaczyna zbierać się do swojego łóżeczka. I to w jakim stylu!

5 komentarzy:

  1. Piękny park. Superowo macie. A co do rozregulowanego Bambini , cóż przecież też jest na wakacjach.
    Pa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bambini jest super. Dziś kończy 9 miesięcy. Kiedy to minęło?! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Całusy, całusy, całusy dla Kubusia i dla Was też.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spójrzcie na zdjęcia z Torunia .Wtedy Kubuś o było Bambiniątko, a teraz to już Bambini.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spójrzcie na zdjęcia z Torunia. Wtedy Kubuś to było Bambiniątko a teraz to już Bambini.

    OdpowiedzUsuń