Po wczorajszym emocjonującym dniu przyszedł czas na relaks.
Po śniadaniu i spotkaniu organizacyjnym z biura podróży ruszyliśmy do Lis Gigantes. Klify robią niesamowite wrażenie. Są monumentalne. Przepiękne. Po zaparkowania auta w porcie ruszyliśmy na zwiedzanie miasteczka. Na placyku koło kościoła wypiliśmy tradycyjna kanaryjska kawę barraquito. To espresso z mlekiem skondensowanym i likierem. W naszym przypadku z likierem pomaranczowym. Kawa przyjemna choć bardzo słodka.
Po powrocie do hotelu zdecydowaliśmy się na kąpiel w hotelowym basenie. Kubek szalał jak ryba w wodzie. Nie chciał wychodzić. Trenujemy pływanie w rękawach. No było ekstra superasnie.
Po kapielach wodnych nadszedł czas na kolejne wynurzenie się z hotelu. Ruszyliśmy do pobliskiej miejscowości na plażę de la Arena. Plaża z czarnym wulkanicznym piaskiem powitała nas paleniem w stopy. Było piekielnie ciepło. Musieliśmy aż wypożyczyć parasol, bo poruszanie się w obszarze naszych ręczników robiło się kłopotliwe. Żar lało się z nieba i z ziemi. Porobilismy kilka babek z piasku i wróciliśmy na kolację.
Kolejny udany dzień. Jutro w planach Loro Park. Nie możemy się doczekać
Po śniadaniu i spotkaniu organizacyjnym z biura podróży ruszyliśmy do Lis Gigantes. Klify robią niesamowite wrażenie. Są monumentalne. Przepiękne. Po zaparkowania auta w porcie ruszyliśmy na zwiedzanie miasteczka. Na placyku koło kościoła wypiliśmy tradycyjna kanaryjska kawę barraquito. To espresso z mlekiem skondensowanym i likierem. W naszym przypadku z likierem pomaranczowym. Kawa przyjemna choć bardzo słodka.
Po powrocie do hotelu zdecydowaliśmy się na kąpiel w hotelowym basenie. Kubek szalał jak ryba w wodzie. Nie chciał wychodzić. Trenujemy pływanie w rękawach. No było ekstra superasnie.
Po kapielach wodnych nadszedł czas na kolejne wynurzenie się z hotelu. Ruszyliśmy do pobliskiej miejscowości na plażę de la Arena. Plaża z czarnym wulkanicznym piaskiem powitała nas paleniem w stopy. Było piekielnie ciepło. Musieliśmy aż wypożyczyć parasol, bo poruszanie się w obszarze naszych ręczników robiło się kłopotliwe. Żar lało się z nieba i z ziemi. Porobilismy kilka babek z piasku i wróciliśmy na kolację.
Kolejny udany dzień. Jutro w planach Loro Park. Nie możemy się doczekać
Kubusiu trenuj w tym basenie. Jak wrócisz to pewnie będą lekcje w basenie. A Ty już będziesz jak rybka w wodzie i nic ,że było trochę przerwy. wszystko nadrobisz i jak delfinki, które zobaczysz będziesz pływał. :-)
OdpowiedzUsuńWidoki przepiękne. Napawajcie się tymi pejzażami, słońcem i luzikiem.
OdpowiedzUsuń