środa, 24 sierpnia 2011
Paris :-)
Dziś od rana w biegu, pełni niepokoju. Tak wyglądał początek naszego dnia. Wczoraj chcąc kupić bilety na autobus do Paryża, popełniliśmy błąd, który mógł nas kosztować 50 euro, a na pewno poskutkował niemałą ilością nerwów. Otóż podczas rezerwacji oczywiście wybraliśmy również godzinę odjazdu autobusu. Pech chciał, że w tym momencie zmienił się język strony i zaznaczyliśmy godzinę 7:00... PM. I tak oto staliśmy się posiadaczami biletów na wieczór, zamiast na rano. Na szczescie udało sie wszystko odkręcić i szczęśliwie znaleźliśmy się w Paryżu.
Po krótkim poszukiwaniu drogi odnaleźlismy się w czasie i przestrzeni i dojechaliśmy do naszego celu-wieży Eiffela.
Żeby nie było zbyt łatwo nasze plecaki okazały się zbyt duże, bilety straciły ważność przez spóźnienie naszego autobusu, a kolejka do kas powiększała się z minuty na minutę. :-)
Pospieszylismy na poszukiwania przechowalni bagażu, co okazało się nielada wyzwaniem, po pierwsze w centrum, po drugie w czasach zagrożonych terroryzmem. W końcu udało się przeszliśmy kontrolę i tak staliśmy się wolni od bagażu, a poruszanie stało się szybsze.
Po powrocie pod wieżę, stało się jasne, że jesteśmy spóźnieni na obie nasze godziny Na szczęście pan strażnik okazał się bardzo miły i bez problemów weszliśmy do środka. Widoki z góry cudowne, przeżycie niezapomniane, kto nie był niech żałuje.
Po powrocie na ziemię z krainy prawie w chmurach, postanowiliśmy oddać się rozkosznej chwili odpoczynku pod wieżą. Chciałoby się powiewieć chwilo trwaj wiecznie!
No cóż trzeba było się zbierać i wzruszać do domu naszego hosta. Teraz już leżymy grzecznie w łożeczkach. Ciąg dalszy opowieści z pobytu w Paryżu już jutro. Dobrej nocy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzięki za wieści. Pozdrawiamy serdecznie!!! Zazdrościmy widoków!!!
OdpowiedzUsuńEla
Ale w Paryżu je się niebieskie lody Wujku.
OdpowiedzUsuń