Postanowiliśmy się nie lubić ostatniego dnia i zrobić jeszcze jakaś ferrate. Z polecenia naszych polskich, biwakowych sąsiadów wybraliśmy ferrate z wodospadem w tle. Jak sami mówili trasa urokliwa, ale ciężko się nie zgubić. I tak było też z nami. Po kilku chwilach zwątpienia, kilkukrotnym sprawdzeniu mapy naszym oczom ukazał się wodospad. Widok że och i ach.
Znaleźliśmy zakosami w dół do podnóża wodospadu. Ubralismy sprzęt. Ruszyliśmy. Tak jak myśleliśmy ferrata mało wymagająca technicznie. Idealna na sam początek wyprawy w Dolomity, albo dla dzieci. W Internecie można znaleźć wiele filmików dzieci pomykajacych tą ferrata.
Po próbie powrotu na parking inna trasa niż przyszliśmy, znów się zgubilismy. Ach wspaniale szlaki. Każdy czerwony :D czasem dali numer, żeby potem to pominąć.
Po powrocie na kemping rozpoczęliśmy pakowanie, aby następnego dnia ruszyć w miarę wcześnie.
Koło 19 ruszyliśmy w kierunku restauracji przy Lago Painozes. Droga pod górę. Ale jaki widok. Jakie jedzenie. O raju! Zdjęć nie robiliśmy bo ciemno już było jak doszliśmy.
Na kolację zamowilismy prosecco jako aperitiv i piankowy mus z pietruszki i chrzanu, udekorowany ricotta. Potem carpaccio z octem balsamicznym w dwóch kolorach: złotym i srebrnym i serem kozim oraz ravioli że szpinakiem. Niebo w gębie. Na danie główne małe tomahavki i stek. I deser ciastko czekoladowe i strudel jabłkowy. Calosc dopelnilo lokalne winko. Było meeeega pysznie i meeeega drogo. Na samo wspomnienie leci nam ślinka. Powrót spacerkiem na kemping i lulu. Jutro wracamy do domu. W planie nocleg w Ostrawie i zakup Kofoli :)
sobota, 15 września 2018
Ferrata z polecenia. Inna wersja ferrata dla dzieci- Barbara i Dalaiti
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję ze uzupełnicie o foty.
OdpowiedzUsuńJak się ogarniemy domowo to i blog się wzbogaci na pewno ;)
OdpowiedzUsuń