O Dolomitach marzyć zaczęliśmy po Orlej Perci. Tylko jak to zrobić żeby nie czekać do 18tki naszych dzieci i wszystko jakoś zmieścić w harmonogramie. Mamy fajnych Dziadków, którzy zawsze staną na wysokości zadania i pięknie się uzupełniając, pomogą w potrzebie. Tym razem na ochotnika zgłosił się Dziadek, więc zaczęliśmy realnie marzyć o wyjeździe w Dolomity. Z Gdańska do Cortiny di Ampezzo wiedzie dlugasna droga. Zdecydowaliśmy się ją podzielić na dwa dni. Po krótkich acz intensywnych przygotowaniach, cóż przy jednoczesnym byciu Rodzicami inaczej się nie da, zostawiając Syna w bezpiecznych rękach ruszamy.
Na pierwszy odcinek trasa Gdansk-Zgorzelec. Trasa okazała się jednak na tyle przyjemna że postanowiliśmy ruszyć aż do Drezna. Szybko znaleźliśmy hotel po drodze, świetnie skomunikowany z Centrum. Wypozyczylismy rowery spod hotelu i ruszyliśmy na zwiedzanie Drezna późnym wieczorem. Miasto przepięknie, trochę jak Gdynia zmieszaną z Wrocławiem. Podobało nam się bardzo. Kolacja w postaci burgera, popita piwkiem franciszkańskim też niczego sobie. Powrót autobusem do hotelu i łapanie snu na dalsza część trasy aż do Cortiny.
Na pierwszy odcinek trasa Gdansk-Zgorzelec. Trasa okazała się jednak na tyle przyjemna że postanowiliśmy ruszyć aż do Drezna. Szybko znaleźliśmy hotel po drodze, świetnie skomunikowany z Centrum. Wypozyczylismy rowery spod hotelu i ruszyliśmy na zwiedzanie Drezna późnym wieczorem. Miasto przepięknie, trochę jak Gdynia zmieszaną z Wrocławiem. Podobało nam się bardzo. Kolacja w postaci burgera, popita piwkiem franciszkańskim też niczego sobie. Powrót autobusem do hotelu i łapanie snu na dalsza część trasy aż do Cortiny.
Miło czytać te słowa. Całe ręce na pokład. Dziadku trzymamy kciuki. Kubusiu a Tobie miłego czasu spędzonego z Dziadkiem. :-)
OdpowiedzUsuń