Po nocy przychodzi dzień. Wkurzenie minęło i ruszyelimy na plażowanie. Z plażowania nici, bo Kubuś wybrał znów plac zabaw. ;)
Kolejny punkt programu to przejazd do Słoweni. Na granicy trafiliśmy na jedną otwartą bramkę więc UE i all zusamen do kupy. Jak można się domyśleć trafiliśmy na poprzedników którzy byli dokładnie kontrolowani. Musieli nawet wysiąść i odcisnąć palace. Dziwne. Ale co tam znów kolejka w naszą stronę wydała nam się krociusieńka. W przeciwną znow jakaś wąska droga prowadząca wzgórzami. I kolejka na dobre kilka kilometrów.
Po przekroczeniu granicy kupiliśmy winietke i siup w drogę. Korzystamy i jedziemy póki Kubuś śpi.
Nasza trasa wiedzie przez wioski i małe miasteczka. Już nam się podoba w tej Słowenii. Potem odcinek autostrada, mijamy zatłoczony i bardzo turystyczny Bled i jedziemy do Bohnij. Już witamy się z gąska. Odnajdujemy uradowani nasz kemping a tu wita nas karteczka:"We are full!" Kubą wychodzi z siebie i staje obok a my stajemy na rzesach żeby to uspokoić. Na szczęście recepcja kemping i jest przygotowana na sytuację kompletnego oblozenia. Dostajemy kartkę z mapą i zaznaczonymi innymi kempingami, hotelami i miejscami postojowymi dla kamperow. Wybieramy ta ostatnia opcję. Ruszamy.
Wszystko ekstra super. Mamy miejsce z pięknym widokiem na góry, automat do zapłaty nie działa, budka z asystentem jest już nieczynna. Nici więc z użycia zębów i czeka nas sikanie do butelek i wiadra.
Ruszamy na zakupy spożywcze. Ubijamy też real życia. Na promocji w Intersporcie kupujemy Kubie sandały Teva. Teraz całą Rodzinką mamy lans w Tevach ;) cena przy kasie nie odstraszyla, a nawet bardzo pozytywnie zaskoczyła. -30%, a potem jeszcze -20%. No nie jest źle.
Na kolację zajadamy makaron z pesto i dzwonimy do Dziadków.
Zasypiamy wszyscy razem. Wieczór nie był za gorący i w nocy nawet pierwszy raz skorzystaliśmy z webasto.
poniedziałek, 15 lipca 2019
Cici i Słowenia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz