Dziś ruszamy na małą przejażdżkę rowerową.
Start Zwierzyniec Kościół na wodzie, browar i Bukowa Góra. Pałac na wodzie robi wrazemie. Bajecznie usytuowany, idealny na ślub jak z bajki.
Kilka machniec pedałami i już jesteśmy w browarze. W sezonie odbywają się tu pokazy filmów, można też skosztować piwa produkowanego w browarze a dla pasjonatów tego trunku przygotowano atrakcje w postaci zwiedzania browaru.
Następny przystanek to parking na wejściu na szlak na Bukową Górę. Przymocowujemy rowery i przyczepkę i zaczynamy mocno trzymać kciuki żeby nikt ich nam nie buchnął. Ruszamy na szlak.
Tomcio robi sobie drzemkę w nosidle u Taty, a Ania z Kubą ruszają pieszo do góry. Nasz cel ma 306 m n.p.m. Imponująco 😉 Cala trasa liczy ok. 5 km. Po drodze mijamy Pomnik ku czci leśników, smoka z korzenia, schodami wspinamy się ku górze.

Na parkingu na którym zostawiliśmy rowery dostrzegamy budkę oferująca roztoczańskie miody. Jest miód fasolowy i żelki miodowe. Te drugie pycha. Takie Haribo o miodowym smaku. Super mogą się sprawdzić w okresie przeziębień.
Jesteśmy już trochę zmęczeni i głodni. Szukamy więc jakiejś restauracji, a właściwie Karczmy Regionalnej Młyn. Jedzenie niby roztoczańskie specjały. Tyłka nie urywa, może i dobrze 😉 bierzemy pieróg Biłgorajski (coś ala pieczeń z kaszy gryczanej k ziemniaków), pierogi roztoczańskie z mięsem i kaszą gryczaną, a dla Kubusia pierogi ruskie. Czas oczekiwania na dania umililismy sobie przy Stawie Kościelnym. Pewna starsza Pani zaoferowała nam kosz malin ze swojego ogródka. Kupiliśmy. Są pycha!
Po obiedzie ruszyliśmy we właściwą część naszej wycieczki rowerowej. Pierwszy punkt Stawy Echo. Prowadzi tam leśna, zacieniona ścieżka. Nad samymi stawami jakbyśmy trafili do innego klimatu. Gorąco, piasek nad wodą parzy. Kuba chce troszkę zostać. Czemu nie. Bawimy się w budowanie zamku.
Potem ruszamy dalej. Trasa rowerowa świetna. Na początku prowadzi wzdłuż drogi na wydzielonej części pasa, aby potem zniknąć w lesie. Tamtędy docieramy do Florianki.
Mijamy zagrodę owiec i koników polskich. Jest sielko anielsko. Dalej jest już tylko lepiej. Docieramy do miejscowości Górecko Stare. Tam wita nas niezbyt zachęcający szyld: Rolniczy Handel Detaliczny. Decydujemy się zajechać. I to strzał w dziesiątkę. Jest szarlotka, pierogi, racuchy, podpłomyki, kapusta po chłopsku, gołąbki z kaszą. Wszystko pewnie bardzo pyszne. My wybraliśmy opcje na słodko. Do tego kawa i kompot własnej roboty. Ale to było dobre.
Po posileniu się powrót, a że nie lubimy dwa razy tą samą trasą przemierzać odległości wybraliśmy szlak czerwony rowerowy. Cały prowadzil dość ruchliwą droga do Zwierzyńca. Przyjemności 0, szybkości 10. Co było ważne bo już zaczynało robić się ciemno. W drodze powrotnej zahaczyliśmy l browar i zakupiliśmy buteleczkę piwa że Zwierzyńca.
Po zajechaniu na kemping już lekka kolacja i spać. Slawka czekał jeszcze serwis kampera, bo jutro jedziemy dalej. Kierunek Bieszczady. Nie było nas tu sto lat. Kuba trochę się wkręcił że zobaczy góry. Zobaczymy ile sił w nogach będzie miał na wędrówkach. Jedziemy, bo w górach jest wszystko co kochamy. A teraz we czwórkę to już w ogóle spełnienie marzeń ❤️
Piękna okolica.Dzięki Wam znow zobaczylismy cos fajnego.Kubcio miał trening przed Bieszczadami.Spokojnej podróży. 🌄🚐🚐
OdpowiedzUsuńBabcia nie może się doczekać jak gadułka opowie o swoich wyprawach po pięknych okolicach Roztocza. 😍
OdpowiedzUsuń