Tak poruszać się po Malcie, jak dziś, możemy codziennie. Przyjechał po nas pod hotel van. Potem tylko godzinkę jeździliśmy po wyspie zbierając ludzi na rejs. Kierowca wysadzil nas w Ciekewwa, gdzie musieliśmy czekać na nasz jacht.
Po chwili pojawił się on, piękny żaglowiec. Drewniany. Nie mogliśmy oderwać oczu. Pasażerów było około 30 osób, więc dość kameralnie. Zajęliśmy miejsce na dziobie, z dala od całej reszty ludzi. Miejscówka przednia.
Po krótkim wprowadzeniu przez członka załogi ruszyliśmy. Na statku mieliśmy do dyspozycji wodę, białe wino i malutkie chlebki z serem. W takim blogim nastroju, z wiatrem we włosach i raz po raz wylaniajacym się zza chmur słońcu oplywalismy wyspę. Dziś był zbyt duży prąd, stad nie mogliśmy wpływać do jaskiń, ale i tak było super. Na Santa Marija Bay mogliśmy zobaczyć jedyny na wyspie hotel i zażyć kąpieli, korzystając z pobliskiej plaży. Z łodzi wypozyczylismy tez maski i fajki do snorkelingu. Świat pod wodą tez jest piękny. Pod nami pływał różne ryby, rosło mnóstwo roślin wodnych. Fajne doświadczenie.
Następnie ruszyliśmy na Blue Lagoon. Woda w zatoce naprawdę jest lazurowa. Tutaj znów zazylismy kąpieli. Udało mi się nawet uchwycić nurkujacego Slawcia. Z Blue Lagoon ruszyliśmy juz potem wprost na Comino. Tam okazało się ze tylko my wykupilismy wycieczkę na pół dnia, a reszta przesiadla się do Jeepow o ruszyła w przejażdżkę po wyspie.
Tutaj zaczela sie dla nas prywatna wycieczka. Zagailismy Pana z załogi jak teraz mamy wrócić na Malte. Najpierw skierował nas w stronę promu, ale po chwili przywołał i zaproponował że możemy płynąć z nimi. Ach Angelina Jolie i Bradt Pitt - na prywatnym jachcie. Było fantastycznie, ale krótko. Po 15 minutach już byliśmy na Malcie.
Kupiliśmy koszyczek świeżych truskawek i ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu autobusem. Było nam tak blogo, że przysnelismy. Ocknelismy się jednak w porę.
Po szybkim prysznicu poszliśmy na obiad do St. Julian. To miejscowość obok naszej. Mocno imprezowy, tętniący nocą kurort. Padło na niepozorne z zewnątrz "U". Pysznie, zdrowo i konkretnie. Zalaczamy zdjęcie z ulotki z filozofią restauracji. Super sprawa. Resztę dnia spozytkujemy juz pewnie na nadrabianiu zaległości z bloga i planowaniu jutrzejszej wycieczki na Gozo. Musimy wybrać się wcześnie, bo pewnie samo dostanie się na miejsce zajmie nam z 2 godziny, najpierw walka o zatrzymanie autobusu na naszym przystanku, potem modlitwa o wypuszczenie do środka przez kierowcę, a na końcu zdobywanie miejsca do spania w miarę wygodnie, lub wygrana w totka i zajęcie miejsca siedzącego. To pierwsza część podróży. Potem zdobycie biletów na prom i 25 minut rejsu. W taki oto łatwy sposób dotrzemy na Gozo. Relacja z wycieczki juz jutro na blogu. Do napisania. Ciao!
PS. Ponoć gdy chcemy obrazić Maltanczyka wystarczy powiedzieć ze ich język jest podobny do arabskiego. Strasznie nie lubią tego porównania. Ale My, Polacy też nie lubimy kiedy ktoś bierze nas za Rosjan. To nie to sami moi drodzy. Swoją drogą na Malcie są dwa języki urzedowe: maltanski i angielski. Jednym slowem: jesteśmy uratowani. Możemy się dogadać :D
Ps 2. Informacje o rejsie Barbarossa- tak nazywał się nasz jacht- znaleźliśmy na maltaigozo.pl. Dzięki załoga!
sobota, 20 czerwca 2015
Half Day Comino Cruise
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super. Widać Waszą radość i zadowolenie. A czemu nie ma więcej informacji i zdjęć z delfinami?
OdpowiedzUsuńCałuski. Pa.
Niestety lepsze fotki mamy tylko w wersji papierowej. Pokażemy po powrocie :)
UsuńNiestety lepsze fotki mamy tylko w wersji papierowej. Pokażemy po powrocie :)
UsuńNo Angelina I Pitt calusy. Super wygladacie na tym jachcie. ;-)
OdpowiedzUsuń