Dziś trochę sobie pospaliśmy. Od bardzo, ale to bardzo dawna nasz sen nie trwał 8 godzin. Nareszcie się udało. Po przepysznym śniadaniu w hotelu, spakowaliśmy manatki i zostawiliśmy bagaż w przechowalni. Sami ruszyliśmy zdobywać Mediolan.
Zaczęło się oczywiście od kłótni. No bo w lewo, czy w prawo? A może prosto? No ale w końcu ustaliliśmy wspólną wersję i ruszyliśmy w kierunku Doumo. Po drodze mając załatwić dwie sprawy: kupno lokalnej karty Sim i zakup nakręcanego kartusza gazowego do kuchenki turystycznej. Od razu powiemy, że słowo "nakręcany" jest kluczem do porażki. Nieciekawie, bo ostatnio udało nam się kupić taki kartusz dopiero pod koniec naszej podróży, po przejechaniu pół Europy.
Z kartą Sim poszło względnie dobrze. Noo, pomijając niesamowity smród w okolicach dworca i fakt, że telefon Sławka okazał się zablokowany. Ale było, nie było - mamy internet! Całe 4GB - możemy się nim rzucać!
Co do smrodu na dworcu, tuptusie się nie szczypią, utrzymując bez krępacji stałe legowiska. Mistrzem był posiadacz kołderki i poduszeczki made by Ikea.
Wracając do zwiedzania, zaszliśmy do Opera La Scala. W naszych strojach zdecydowanie nie nadawaliśmy się na spektakt, więc tylko szybko ją obejrzeliśmy. Elementem trasy był balkonik na wprost sceny oraz, uwaga, uwaga, toaleta. Nawet ludzie z wyższych sfer muszą czasami wyskoczyć między aktami.
Następnie poszliśmy na shopping. Louis Vuitton, Prada - to tylko część sklepów, do których nie weszliśmy w Galleria Vittorio Emanuell :P.
No i Doumo. Sławkowi od razu przypominała Sagrada Familia z Barcelony. Dużaaa - no po prostu mają rozmach. Inna sprawa, że budują ją chyba od czternastego wieku. Z przewodnika wiedzieliśmy, że oprócz zwiedzenia w środku, można także wejść na górę. Skąd rozciąga się piękny widok. Zgadzamy się - robi wrażenie. Ale naprawdę zaskakujące jest to, że chodzi się po dachu! Nie jakoś bokiem - normalnie samym środkiem. Niesamowite.
W tej chwili jedziemy pociągiem nad jezioro Como i podziwiamy góry za oknem. Gdzieś tam jest jest Gringa - nasz jutrzejszy cel. Rozmarzyliśmy się, bo widoki są świetne. No i marzymy już o wysiadce i wykąpaniu się w tym cudownym jeziorze, który jest za drugim oknem.
niedziela, 24 sierpnia 2014
Mediolan - zwiedzanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super, miło widzieć uśmiechy na Waszych twarzach. Pogoda fajna i zdjęcia super. Teraz udajecie się na rodzinny camping? Ten co mi wcześniej wysłałaś link? Jeśli tak to piękna okolice. Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńWidzę pogoda dopisuje i humory też. A czy była próba odśpiewania jakiejś arii?
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Tak, to tam! Czekamy na pogodę, bo sie popsula. A arie cieszymy, dopiero druga probably :)
OdpowiedzUsuń