No cóż, nie jest łatwo. Ale przynajmniej mamy dokąd wracać. Nasz zarezerwowany Domus czekał na nas wczoraj spokojnie, cicho, czysto i schludnie. Zrobiliśmy jeszcze tylko zakupy, rozpakowaliśmy się i mamy metę. I szczerze mówiąc, trochę się zastanawiamy, czy nie przesiedzieć tu kolejnych trzech dni. Mamy wałówkę, prąd i internet, więc nie wydaje się to aż tak głupim pomysłem. Dlaczego? Hmmm, przynajmniej obyłoby się bez niepotrzebnych nerwów...
Właściwie, to dzisiejszy dzień zaczął się nawet nieźle. Śniadanie smaczne, choć dosyć skromne, jak na hotelowe standardy na naszym średnim poziomie. Potem raczej bezproblemowy dojazd do Muzeów Watykańskich. Nie zraziliśmy się nawet zaczepiającymi ludzmi, oferującymi ominięcie kolejki do Muzeów. My przed wyjazdem kupiliśmy przez internet bilety na wejście z przewodnikiem do części Muzeów, Kaplicy Syksyńskiej oraz Bazyliki Świętego Piotra. Z ominięciem większości kolejek. Przybyliśmy pół godziny wcześniej, dla pewności, przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa i doczekaliśmy się naszej przewodnik. Świetna dziewczyna, opowiadała interesująco i wciągająco, dodając od czasu do czasu anegdotki. Na przykład, że papież Franciszek czasami wychodzi sobie tak po prostu, w zwyczajnych ubraniach, na przykład do Bazyliki lub za mury Watykanu. Czym wprawia w zakłopotanie funkcjonariuszy Gwardii Szwajcarskiej i wszystkich napotkanych, nieświadomych ludzi.
Tak sobie miło pokonaliśmy Muzea i doszliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej. Pełno ludzi, ochrona co chwila napominająca, aby przechodzić do środka i nie stać w wejściu oraz głośne, niedopuszczające sprzeciwu "Silencio". To chyba bardziej zapamiętam, niż dzieła Michała Anioła...
Potem wyszliśmy, tym "dobrym wyjściem", skrótem do Bazyliki Świętego Piotra. I na tym właściwie zakończyła się dobra część tego dnia. Po pierwsze, przemiły pan ochroniarz, nadgorliwiec i esteta, strażnik teksasu i 07 zgłoś się nie wpuścił Ani do Bazyliki. Wg. niego, jej sukienka, choć okrywała ramiona, to nadal była nieodpowiednia, ponieważ była zbyt krótka. Nie miał bym do niego pretensji, ale jeżeli przepuszczało nas dwudziestu strażników i dodatkowo przed wyjściem się pytaliśmy, czy ubiór jest okej, no to chyba ktoś tu jest nadgorliwy. I dodatkowo przepuszcza jakąś panienkę w o połowę krótszych szortach. No fallus po prostu i tyle! Ja wszedłem posłuchać przewodniczki do końca i tyle było z przyjemnej wycieczki.
Pozbieraliśmy się i nie wchodząc w szczegóły, postanowiliśmy, że jedziemy do Koloseum. Znowu mieliśmy wykupione bilety, ale oprócz piłki nożnej, włoskim sportem narodowym jest dezorganizacja. Dlatego staliśmy niepotrzebnie w kolejce, w której jeszcze ktoś się przed nas wepchnął i nas zbluzgał, a potem przy bramkach automatycznych nie mogliśmy się automatycznie odbić, więc jakiś pracownik coś pomruczał i nas nieautomatycznie wpuścił. Po czym staliśmy w kolejnej kolejce, tym razem po audioguide. Który najpierw nie działał, a potem został nam tak wydany, że przy odbiorze otrzymaliśmy czyjś dokument tożsamości. Oczywiście, nie trzeba dodawać, że nikt z przemiłej obsługi nie miał pojęcia, gdzie właściwy dowód Ani się znajduje. Co prawda, po paru długich minutach, w końcu, kilkuosobowa grupa poszukiwawcza zdołała go odnaleźć, ale najwidoczniej oczekiwali przeprosin za całe zamieszanie z naszej strony, ponieważ sami się do tego nie kwapili. Poczuliśmy się jak jacyś intruzi. Wiem, że w takim Rzymie obsługują miliony turystów rocznie, ale podejście "nie podoba się? - won, kolejny proszę!" jest dla nas nadal niedopuszczalne. Pewnie trochę przesadzamy, ale poczuliśmy się tak samo nieprzyjemnie, jak w Paryżu.
To wszystko trochę przelało czarę goryczy i postanowiliśmy nic już nie robić i wracać do hotelu.
Plan na jutro - obudzić się ze zresetowanym podejściem do świata i mieć dopinane nogawki spodni w placaku, jakby się jakiś colombo przypieprzył. Pomyślimy, może pójdziemy na audiencję generalną o 10:00 (czyli wstaniemy koło czwartej).
Piękne i historyczne miejsca dzisiaj zobaczyliscie . Pięknie na ostatnim zdjęciu wygladacie . Pozdrowienia .
OdpowiedzUsuńWpadki jakieś muszą być. Lepiej zapamiętacie Rzym. Pomimo wszystko to piękne miejsce.
OdpowiedzUsuńBuziaczki.
Kochanieńka, jak już wspominałam wcześniej, pasuje Ci ten kapelusz :)
OdpowiedzUsuń