Czas się przystosować do duńskiej pogody. Ale powoli stopniowo. Postanowiliśmy dziś wybrać się do Experimentarium. Długo ni mogliśmy znaleźć miejsca parkingowego w końcu życie na krawędzi, stanęliśmy na wprost 🙃 chłopcy już marudzili że są głodni. Plus kamperaz gotujemy makaron z pesto pod Experimentarium. Obiad na raz, dwa, trzy. Jemy. Posileni ruszamy. W środku wielki plac zabaw. Jest ekstra. Trzy piętra ekspozycji robią robotę, wszystko ekstra opisane. Dzieci i my bawiliśmy się świetnie. Wielkością i atrakcjami porównywalne do warszawskiego Eksperymentu. No polecamy.
Potem pada, a może jednak uda nam się jutro wejść do Legolandu. Wszak nasz starszy syn ma urodziny. Jedziemy to tylko 3 h. Jazda spoko. Mrożący krew w żyłach odcinek mostem, gdzie kamperem rzucało na prawo i lewo. No masakra. Wyjechaliśmy na ląd cali spięci. Chłopcy całą drogę przez most przespali. Także ten...
Kolację jemu gdzieś na parkingu przy drodze. Na kemping zajeżdżamy po 22. Chłopaków przekładamy z fotelików do łóżek. Śpimy smacznie do rana. Jutro Legoland 🤘
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz