niedziela, 13 września 2020

Brum brum w Bieszczady

Piątek, piąteczek, piątunio postanowiliśmy spożytkować na przeprakowanie się. I to solidne, bo czteroipółgodzinne. Jeżdżąc kamperem nie patrzymy zbytnio na kilometry, ale na czas podróży. Jazda autem tego typu jest uciążliwa - w samochodzie jest głośno, wszystko puka, trzeszczy, dźwięczy, chlupocze. Gdy nawierzchnia jest średniej jakości, to jest jeszcze głośniej. Trzeba zwalniać, żeby trzyipółtonowy samochód nie podskakiwał zanadto i żeby pasażerowie też dali radę. No i oczywiście najkorzystniej, kiedy jazda zbiegnie się z drzemką. A one nie trwają dłużej niż godzina. Więc taki optymalny czas, który zdawał egzamin przez ostatnie dwa tygodnie to godzina - półtorej. Dziś zamierzaliśmy pokonać trzykrotnie więcej. A dlaczego właściwie?  No cóż... Ciągnęło nas już w te Bieszczady... A do Ustrzyk Górnych bylo właśnie tyle. Wiec zeby nie marnować czasu w piątek, przygotowaliśmy auto do drogi już w czwartek wieczorem. A rano tylko pyk od prądu, zakręcić gaz, zjechać i schować stopnie poziomujące i ruszamy!
Plan był taki, żeby pokonać maksymalny dystans, na który nam pozwolą chłopacy. A najlepiej dojechać do Sanoka (3 godziny), zjeść obiad, zrobić pranie i zakupy i dotoczyć się do Ustrzyk. Udało się dojechać, ale z tym praniem trochę gorzej poszło. Bo na przykład w Pralni Turystycznej w Domu Turysty PTTK usłyszeliśmy, że możemy zrobić takie "zwykłe" pranie... ale bez rzeczy osobistych. No a przecież to właśnie o bieliznę przede wszystkim chodzi. Co Ci biedni turyści maja prać? Kurtki puchowe? Śpiwory? 
Nieważne. Poszliśmy coś zjeść. Padło na Proziakowo. Czyli proziaki w różnym wydaniu. Taki spoko street food. 
Potem szybkie zakupy w Biedrze na wylotówce, w trakcie których Tomek rozprostował trochę kości na przyparkingowym trawniku. W ostatni odcinek do Ustrzyk. Czego tam nie było! Rajd jumbami o nachyleniu 22 stopni, górskie serpentyny o zmroku i już po nim, chwila zatoru, spowodowanego stadem krów, spędzanych drogą. 
Ale dojechaliśmy na kemping nr 150, zaparkowaliśmy, kolacja, prysznic i spać. I czekamy jutro na widoki po wschodzie słońca!

4 komentarze:

  1. Najlepszy kierowca wszędzie dojedzie 😘 warto było zacisnąć żeby i ty dotrzeć. Nareszcie! Bo w górach jest wszystko co kocham. Teraz już na pewno. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo kierowca 🤗. Jazda takim ssmochodem to jednak wyzwanie. To wielu przygód, bo w górach jest wszystko co kochacie ❤🙊🙋‍♀️. Chłopcy może też połkną bakcyla pieszych wędrówek 😄

    OdpowiedzUsuń
  3. To po tym rajdzie jest wspaniała nagroda.Są Wasze ukochane gory 🌄 jest slonko🌞 są piękne widoki i wspólne wędrówki. 👫👬

    OdpowiedzUsuń