wtorek, 22 września 2020

Dolina Chochołowska

Niby Dolina Chochołowska jest idealna do przemierzenia jej na rowerze, jednak po wczorajszym dniu daliśmy sobie na luz. Wybraliśmy opcję przejścia jej na własnych nogach.
Rankiem stawiliśmy się na busa w podnóża Krupówek. Hop za 10 minut ruszamy. Dojeżdżając do mety naszej podróży mijaliśmy wypożyczalnie rowerów, przyczepek, fotelików dziecięcych. Hym a może by tak... Nie, stanowczo nie. Wczoraj dało nam popalić 😉
Ruszyliśmy więc pieszo mozolnie przemierzając kolejne kilometry. 
Tomek w nosidle, Kuba dzielnie obok nas. Były opowiadania o wężach, szukanie kijka do podpierania, żelki, banany, tubeczki... 

Idąc pięknym asfaltem pluliśmy sobie w brodę, że nie wzięliśmy tych rowerów. Do momentu aż dotarliśmy do kamienistej drogi. To był znajomy obraz. Obraz przypominający odcinki  z wczoraj. 😋 Czyli nóżki to jednak właściwa decyzja 👍 
Motywacja to podstawa i tym sposobem dotarliśmy do Schroniska Na Polanie Chochołowskiej. Uff. 
Dobrze że to koniec... A nie - jeszcze trzeba wrócić. No nic. Najpierw jakiś obiad. Gulasz, rosół, placek. Posileni, po odpoczynku, wyprostowaniu kości ruszamy w dół. Tu konfiguracja się zmienia. Ania niesie Tomka, Sławek niesie Kubę. 😂 Droga w dół, do domu, czy jak zwał tak zwał, zawsze wydaje się szybsza 😉
Dodatkowo podjechaliśmy taka traktorową "kolejką". Trzęsło, było głośno, ale szybko. Może wstyd. Ale kit!
Docieramy do parkingu, a tam znów w busa. Jedziemy z tym samym kierowca. Dziś nie mamy tyle szczęścia co wczoraj. Wysiadamy w Centrum. Fotki z widokiem na góry i drepczemy do kampera. 
Kuba przechodząc koło parku linowego wykrzesuje z siebie resztki sił i chce wejść. Ok. Sławek z nim zostaje, a Ania z Tomkiem mkną do kamperka. Robi się już późno i zimno. 
Jutro w planach wyprawa na Nosal. Trzeba się przygotować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz